Bez tytułu
Komentarze: 1
Otóż dowiedziałam się w pt., że moja kumpela ze studiów...wychodzi za mąż. Jako że trudno było mi to przyjąć na trzeźwo, musiałam zapić.
Moje podejście do wszelkiego rodzaju związków jest hmmm...bardzo anarchistyczne. Cholernie się boję wszystkich takich akcji związanych z, powiedzmy, pewnego rodzaju ograniczeniem wolności. Dostaję wysypki, kiedy myślę, że mogłabym być od kogokolwiek uzależniona. [uzależnienie emocjonalne to też uzależnienie]. Nienawidzę słowa "muszę". Nienawidzę dosłowności. Nienawidzę nazywania nienazywalnego. Bo jak coś nazwiesz, to to najczęściej przestaje istnieć. I takie tam. No więc mussiałam wypić. I tyle. A swoją drogą, żeby taka stara pralka nie wiedziała ile może wypić..? Ech. Świat schodzi na psy.
Dodaj komentarz